Strona:Żaba czarodziejka.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

KRÓL. Z tęsknicy za tobą umieram! Rządzić nie mogę krajem! Mów, co czynić?
KRÓLOWA. Weź trzy pióra z najbielszych gołębi i przeznacz synom, nie omijaj i najmłodszego... Rzuć trzy razy — postaw im żądania, a za ostatnim razem niech sprowadzą żonę z miejsca, na które pióro upadnie! Żegnaj! Czas na mnie! (znika).
KRÓL (przeciera oczy). Co to? Sen czy jawa? Najwyraźniej czułem przy sobie królowę! I powiedziała, co mam robić, aby spokój w kraju zapanował i jeden z mych synów tu rządził... (klaszcze w dłonie).
KARZEŁKOWIE (wbiegają). Jesteśmy królu nasz i panie! Jak widzimy rozjaśniło się twoje oblicze... Sen cię pokrzepił...
KRÓL. Tak! Czuję się lepiej... Zawołajcie marszałka! A przynieście też trzy pióra z najbielszych gołębi i tu mi oddajcie.
KARZEŁKOWIE. Słuchamy króla naszego i pana!
MARSZAŁEK (wchodzi). Jestem na twe rozkazy! królu!
KRÓL. Niech nikt przez godzinę całą nie wychodzi z pałacu i oficyn. Droga aż za wiorst kilka sięgająca oczyszczoną być musi na ten przeciąg czasu. Jużem skończył... A przywołajcie tu zaraz moich trzech synów...