nauczyło. — Zapewne, dzieci powinny się jak najwięcej uczyć — a ponieważ w młodości umysł ludzki jest wrażliwy, i człowiek uczy się łatwo, zatem młodzież powinna korzystać z każdej sposobności do nauki. Ale jak nie wszystko, co człowiek zjada, przyczynia się do jego wzrostu, lecz jedynie to, co strawi, tak też tylko nauka, że tak powiemy, podana w strawnej formie przyczynia się do istotnego rozwoju młodocianego umysłu. I jak obciążanie żołądka nadmiarem potraw nie przynosi ciału pożytku, tak też nadmierne wpychanie nauki musi szkodzić młodemu umysłowi.
Niechaj się dziecko uczy jak najwięcej, gdy okazuje chęć do nauki; zapewne. Ale czyż za chęć do nauki nie uważamy częstokroć jedynie przyzwyczajenia sztucznie wywołanego?! W iluż to rodzinach spotykamy zwyczaj, że dzieci drobne, nim zaczną chodzić do szkoły, już muszą popisywać się przed gośćmi niezliczonemi wierszykami, grą na fortepianie lub skrzypcach, itd., na dowód wczesnego rozwinięcia?! Że skłonność do muzyki n. p. objawia się u wielu dzieci bardzo rychło, nie ulega wątpliwości — nic też nie szkodzi, że dzieci takie zajmują się grą, gdyż to im sprawia przyjemność. Ileż to razy jednak rodzice, bez względu na brak usposobienia dziecka, jedynie dla dogodzenia swej własnej próżności, zniewalają dzieci do nauki, podczas gdy dziatwa wolałaby brdysać po dworze?! — Przecież mały Władzio, mała Wandzia — słyszeć można nieraz — już tak pięknie grają na fortepianie, na skrzypcach; dla czegóż i ty nie miałbyś umieć tak samo? W ten sposób nieraz budzi się sztuczną ambicję dzieci do rzeczy, która im w istocie wcale nie przypada do smaku. Podobnież rzecz się ma z uczeniem wierszy. Niejedno dziecko
Strona:Życie płciowe i jego znaczenie.djvu/113
Ta strona została skorygowana.