rach, piwie i winie,[1] jest strasznym wrogiem nerwów ludzkich. Wiemy, jak szkodliwie działa na ludzi dorosłych – cóż dopiero w młodości?! Nie potrzebujemy chyba rozwodzić się o tem bliżej. Niemniej szkodzą nerwom młodzieży wszelkie używki drażniące, a więc tytuń, kawa, herbata, ostre przyprawy potraw i korzenie, jak pieprz, wanilja itp. Im mniej ich w potrawach, tem lepiej dla dziecka, tem pewniej ustrzeżemy je od przedwczesnego podrażniania zmysłowości. Wszakżeż dzieci same mają wrodzony wstręt do tego wszystkiego, i wolą zajadać owoce, mleko, jarzyny, krupy. Nie starajmyż się zmieniać gwałtem ich popędów, lecz utrwalajmy je w przyrodzonych skłonnościach! Również szkodliwy wpływ może wywierać jednostronne odżywianie dzieci mięsem, do którego też zwykle z urodzenia wcale nie mają pociągu; mięso zwłaszcza ze zwierząt starszych, zawiera, jak wiadomo dość ostre trucizny, jak kreatynę, kreatyninę, sarcynę itp., które działają zbyt pobudzająco na rozwijające się, a więc nader delikatne nerwy dzieci a zatem też na narządy płciowe.[2]
Wspomniane używki i ostre przyprawy, a tak samo duże ilości mięsa, które trzeba zawsze bardzo solić i pieprzyć, podniecają nerwy i wytwarzają w moczu nadmiar mocznika (ureum) jako też kwasu moczowego. Mocz zaś przekisły drażni błonę śluzową pęcherza, a zatem wzbudza popędy płciowe. Oto mechaniczny przebieg sprawy!
Mniemanie, jakoby winem lub piwem można wzmacniać dzieci słabowite, zwalczają od dawna najznakomitsi fizjologowie i lekarze.[3] Jakże-by też