A cóż potem uczynić, ażeby dziecko odzwyczaić od szkodliwego nałogu?
Niektórzy radzą ostre karanie. Jest ono na miejscu chyba dopiero wobec takich dzieci, które, mimo zakazów i dobrotliwych przedstawień, przez dłuższy czas oddawały się nałogowi, i mają tak osłabioną wolę, że karcenie, pobudzanie ambicji itp., wcale już na nich nie może wywrzeć skutku; na dzieci tak rozpasane, — podobnie jak na zdziczałe zwierzę, niema innej rady, jak przemoc cielesna. Nie trzeba tu atoli zapominać, że używa się środka już ostatecznego, którego działanie porównać można ze skutkami działania trucizny w leczeniu. A zatem stosować karę cielesną oględnie, z największem umiarkowaniem, na początku tylko poniekąd w „homeopatycznych dawkach“; nigdy zaś kar cielesnych nie wymierzać w surowym gniewie lub zapalczywości, ale tylko z pewnem przejęciem się i objawami litości i miłości opiekuńczej.
Każdy, kto kary cielesnej nie umie stosować rozumnie, a zwłaszcza, kto tego ostrego środka nadużywa, ten zawsze bardziej tylko szkodzi niż pomaga. Pewien hygienista pisze w tym względzie co następuje:
- „Widziałem wypadki, w których rodzice ciągle nosili przy sobie rózgę, ażeby dziecko, trzymające ręce przy częściach płciowych, ukarać zawsze na gorącym uczynku. Wszelka chłosta była jednak bezskuteczną. Przyroda bowiem, która części płciowe człowieka zespoliła z naturalnemi jego narządami wydzielin (moczu, kału), w razie obarczenia materjami obcemi, ciśnie je bezustannie do wydalenia przez też organa i sprawia przytem nieustanne ich podrażnienie. Jeżeli za pomocą spotę-