chem — jędrnie, gorąco i stale bijącem dla głowy i całego ustroju.
Dzieci, dobrze kierowane — zdrowe, skromne czułe i wstrzemięźliwe — to nie powiększenie ubóstwa, lecz raczej najtrwalsze bogactwo. Nie tyle w braku mienia, ani nawet w chorobie znajduje się źródło prawdziwej nędzy — głównie w samolubstwie!
Od pracy uciekają jedynie ludzie, którzy nie zaznali jej wdzięczności. Szczere spełnienie obowiązku, chociażby najmniej popłatnego, nagradza człowieka sowiciej, bo trwalej, niż najświetniejsze skarby zewnętrzne, przywłaszczono niesłusznie.
A cóż może być bardziej niesłusznego — czy raczej wprost zbrodniczego — nad żądzę osobistego dobrobytu, mającego niby wyniknąć z przeszkadzania przyjść na świat nowym istotom ludzkim, przecież nie mniej uprawnionym przez przyrodę do korzystania z jej darów, jak i my sami. Właściwie nawet prawo życia przyszłych pokoleń, jeszcze niewinnych, jest nieskończenie większe od prawa bytu takich obecnych, którzy, gwoli swym brudnym zachciankom, gotowi dla każdej popełnić dziesięć morderstw przedrodnych.
Dla zadania kłamu wyżej przytoczonej przepowiedni serdecznego Michelet’a względem cechowych chorób 20-go stulecia, nastał ostatni czas do nadania ludzkości lepszego kierunku przez odpowiednie:
W rozdziale I. tej książki, roztrząsając zadanie powszechnego życia, wymieniliśmy prawo twórczej przyrody, przejawiające się wszędzie biegunową