dujące“, przyswoiły sobie napoleonowski „kodeks“, ten szczyt uprawnionego wyuzdania, w którym „la recherche de la paternité est interdite“ (dochodzenie ojcowieństwa jest wzbronionem). Znaczy to poprostu, że mężczyzny — uwodzącego dziewicę lub niewiastę przysięgami „dozgonnej“ miłości, a potem porzucającego swe ofiary bez opieki, nie wolno nawet oskarżyć przed sądem! Wpychającego matkę i dziecko w nędzę, przymusową przedajność i wszelką (prawdziwie dozgonną!) poniewierkę — ten kodeks ludożerczy z góry uwalnia od wszelkiej odpowiedzialności!!
Dotąd sama tylko Rosja — czyli kraj uważany przez niemieckich itp. „kulturtrager’ów“ za najbardziej „zacofany“, właśnie ona jedna od r. 1902 — została udarowana nowem prawem, wbrew przeciwnem owemu napoleonowskiemu — prawem szczerze i głęboko ludolubnem.
Mocą tego prawa: 1. nieszczęsne istoty, pospolicie zwane dziećmi „nieprawego łoża“, nabyły uprawnienia do spadkobierstwa nazwiska i wszelkiej ojcowizny, narówni z potomstwem, wynikającem ze związków ślubnych. 2. Los niezamężnych matek został zabezpieczony włożeniem na sprawcę ich macierzyństwa obowiązku zapewnienia nieślubnej małżonce dożywotniego utrzymania na stopę, odpowiadającą nie jej osobistemu poprzedniemu położeniu, lecz stanowi majątkowemu rodziciela.
Coprawda, w Norwegji także już wniesiono projekt prawa, zmierzającego ku podobnemuż celowi.
Ale czyż wolno spodziewać się, żeby inne kraje, rzekomo „postępowe“ zdołały rychło przyswoić sobie to, co niektórzy zdrowo myślący Francuzi nazywają „la lumière venant du Levant“ (światłem przychodzącem ze Wschodu).... O, bodajby też nareszcie
Strona:Życie płciowe i jego znaczenie.djvu/203
Ta strona została skorygowana.