Strona:Życie tygodnik Rok II (1898) wybór.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.

LILLI. No przecież to czerwone, to czerwone, coś wytworzył. Powinno też być i niebieskie. Nie zdaje ci się, że y będzie niebieskie? Zupełnie, jak niebo wieczorem.
— Ale teraz dość tego, musisz odpocząć doktorze! Pracowałeś cały dzień.
Zaraz nastawię.
(ODDO siada przy oknie w głębi i wygląda z głową opartą na ręku. LILLI przynosi konewkę, rozpala maszynkę oliwną; krząta się cicho, z wdziękiem. Gdy zmierzch zapada, wydobywa się dziwny jakiś blask z flaszki z czerwonym płynem, stojącej na gzymsie).
LILLI. Patrz, Oddo!