Strona:Życie tygodnik Rok II (1898) wybór.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.
* ŻYCIE *

ODDO. Co takiego?
LILLI. Patrz! Flaszka z tem czerwonem. Błyska! lśni. Zupełnie, jakby słońce w niej tkwiło. (Przerażona) A gdyby korek wysadziło?! Gdyby słońce nie chciało tam dłużej zamknięte siedzieć!
ODDO (znowu odwrócony ku oknu, smutnie i powoli). Słońce, mówisz.... słońce....
— Słońce, niebo, cały wszechświat.... magnetycznie przyciągany ziemią.... zbiera się w piersi każdego człowieka! Jak się oni spieszą! Ani chwili spoczynku nie mają. Zapomnieli, że są synami synów Tego, który tchnął życie w miliony.... Czy słyszysz Lilii?
LILLI (stoi chwilę zasłuchana, potem z powagą) Tak, rozumiem.
ODDO. Jakie to szkaradne! Siwowłosy mężczyzna.... musi stać, nikt mu miejsca nie ustąpi. Nie mają czasu o nim myśleć. (Z wybuchem) Jak ja go kocham!
LILLI. Przecież go nie znasz. (Potrząsa kotłem) Gotujże się! (Po chwili) Jakże możesz kochać kogoś, nie znając? (Bierze skórę i siada na niej u nóg. Ściemniło się zupełnie).
ODDO (rozmarzony). Zanim przyszłaś do mnie, byłem całkiem sam. Siedziałem przy oknie i patrzyłem przez nie, kiedy mnie praca zmęczyła. Zdało mi się wtedy, że to wszystko maleńkie dzieci, lękające się, że nie skończą wszystkiego, zanim noc nadejdzie. Czułem ich cierpienia.
LILLI (w zamyśleniu) Nie. Im nie jest dobrze. Oni nie są szczęśliwi — ale ty jesteś.
ODDO. Ja.... Ja przecież też jestem człowiekiem.
LILLI. Tak, teraz jeszcze jesteś... Ale ty jesteś czemś innem, czemś wyższem.... wyższem nad wszystkich. Ty wszystko widzisz, ty dążysz ponad nimi ku.... ku Orionowi!
ODDO. Tak, ale to nie jest szczęściem, wszystko widzieć. Pomyśl! Bóg musi wszystko widzieć. Nie mogę sobie tego wyobrazić — w każdym razie pewnie nie tak, jak my widzimy, bo musiałby być ponurym. A powinien być jasnym. O czem myślisz Lilli?