Strona:Życie tygodnik Rok II (1898) wybór.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.
Sonety końskie.

I.
W MANEŻU.

Lubię z koniem rozmawiać, nie słowem, trenzlami —
W atmosferze, przesiąkłej ciepłym potem koni,
W maneżu — nie na polu — i lubię czuć w dłoni,
Jak przeżuwa wędzidło i pianą się plami,

I lubię, gdy na wolcie, odczuty szenklami,
Wygina się lubieżnie od lędźwi do skroni,
Jak kobieta, gdy w splocie miłosnym się broni,
Choć bezwiednie kochanka ust szuka ustami.

Lubię rozkosz znudzenia ciągłego zajęcia,
Gdy koń w lot odgaduje i chwyta myśl pana,
Gdy najlżejszy ruch trenzli szczękami rozumie —

Wówczas jeźdźca ogarnia — profanom nieznana —
Błogość myśli i serca — i w cichej zadumie
Dusza jego przegląda się w kształtach zwierzęcia...