Strona:Życie tygodnik Rok II (1898) wybór.djvu/184

Ta strona została uwierzytelniona.
KOBIETA.
Nowela.
(Dokończenie).

— Trzydzieści?! — wściekłaś się — ja ledwo na tydzień tyle zarobię. Trzydzieści... Nic, tylko bez te czarne ślepia.
Dziewczątko się śmiało serdecznie.
— Nie zarobiłaś tyle; durzysz tylko, żeby mnie wściekłość zalewała.
— Na chusteczkę ciułam od miesiąca, cencik po cenciku...
— Ale dziś trzydzieści! Abo to prawda?!.. Taka głupia, jak ty — dziewczyna!...
— A jak cię przekonam?..
— To będę przed tobą czapkę w zębach trzymał.
Dziewczynina, upojona dumą, sięgnęła za pazuchę, wybrała wszystkie centy i wydobyła je, trzymając w zaciśniętej pieści...
— Są tu — mówiła, wszystkie w mojej garści — tylko pięść otworzyć.
— Otwórz.
Przyłożyła mu rękę do oczu, rozwarła dłoń i błyskawicznie ją zamknęła.
Chłopak nieznacznie się obejrzał, rekognoskując odległość od stojącego przed teatrem policyanta i rzekł niedbale:
— Mignęłaś tylko przed ślepia — nic nie widziałem. Pokaż przecie uczciwie...
— No to patrz! Wyciągnęła rękę, wyprężyła dłoń, chłopak schwycił ją za palce, dłoń przechylił, pieniądze cicho zsunęły się do nadstawionej czapki.
Dziewczyna krzyknęła, zadudniało po twardym betonie, chłopak znikł w wieczornej mgle.