Strona:Życie tygodnik Rok II (1898) wybór.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.
Wierzba.

Wzięto drobniutką płonkę wierzby na południe.
Jesienią, kiedy zwiędły liść szumi grobowo —
W spiącym cyprysów gaju wystrzeliła cudnie
I skroń umalowała sobie szmaragdowo.

Ale za to w te nasze zimne, szare grudnie,
Kiedy tam młoda zieleń kipi falą zdrową,
Jak dziecko, co w chorobie zczernieje i schudnie,
Stała naga, samotna, trzęsąc smutną głową.

Chłopie polski! nie tobie obce orać pola,
Kiedy cię los z twej roli wyrwie i wykopie.
Tej twojej prostej duszy nic nie przeinaczy.