Strona:Życie tygodnik Rok II (1898) wybór.djvu/277

Ta strona została uwierzytelniona.
Anna. O czem?
Klara. O tem, że Sang, jeżeli modli się o co tak gorąco, z głębi duszy, otrzymuje to, o co prosi?
Anna. Chcesz powiedzieć, że czyni cuda?
Klara. Tak!
Anna. Sang?
Klara. Czy ci dzieci o tem nic nie mówiły?
Anna. Nic.
Klara. A to szczególne!
Anna. O takich rzeczach nie było mowy między nami.
Klara. W takim razie i one także nie — — Ach, zapewne myślały, że wiesz o tem! Bo Sang, to „cudotwórca“ znany z tego w całym kraju! Myślały, że wiesz o tem. A przytem takie nieśmiałe.
Anna. Jakto, — więc czyni istotnie cuda? Rzeczywiste cuda?
Klara. Czy nie wywarł on na tobie, gdyś go tylko ujrzała, wrażenia czegoś nadnaturalnego?
Anna. Sama bym na to nie wpadła — ale teraz, kiedyś wymówiła to słowo — w rzeczy samej ten człowiek robi wrażenie wysoce — jakby to powiedzieć — wysoce uduchowione. W każdym razie całkiem niezwykłe — jak gdyby pochodził skądinąd.
Klara. Nieprawdaż?
Anna. Istotnie.
Klara. Czy wiesz ty, że ja tu nieraz leżę cała pokurczona, nogi podciągnięte aż pod brodę — nie, nie mogę ci tego przedstawić; mogłoby się łatwo znowu powtórzyć — — . Często leżę tak całymi dniami i nie mogę nóg wyprostować. Wierz mi, to rzecz straszna! Raz — on poszedł gdzieś poza góry — — ach te dalekie drogi przez