Strona:Życie tygodnik Rok II (1898) wybór.djvu/57

Ta strona została uwierzytelniona.
WIZYA.

Cicha, miesięczna noc. Usnęły drzewa
Na stokach, góry piętrzą się milczące,
Księżyc je lekką, srebrną mgłą owiewa,
Śród liści światła porozsiewał drżące.

Ziemia w rozkosznym słodkim śnie omdlewa,
Hurysę odszedł pan jej — złote słońce —
Nagle się ze snu obudzi... wiatr śpiewa...
Powiało chłodem... światło rwie się — plącze.

I dziw nad dziwy — z białego obłoku
Widmo, błękitny rycerz się wyłania,
Hartowną zbroję ma i miecz u boku.

Przez mgły z tęsknotą spogląda na ziemię,
Czekając hasła jakiegoś, wezwania...
Lecz ona znowu snem rozkosznym drzemie.