Ta strona została uwierzytelniona.
NA ŚNIEGU.
Pole. Jak okiem sięgnąć śnieg. W oddali
Czernieją smutno sosny karłowate,
Nad niemi jeszcze rumieńcem się pali
Pole, błyszczące od gwiazd, lodowate...
Z za chmury wyjrzał księżyc i krysztali
I dzierzga skrami pola białą szatę.
Cisza. Gdzieś tylko rumieńcem się pali
Niebo, błyszczące od gwiazd, lodowate.
Zgasły ostatnie posłoneczne zorze...
Białe, bezbrzeżne nieruchome morze
Spi, jak sfinks w srebrnych płomieniach miesiąca.
Gdzieś zapłakały smutnych wilków stada,
Ze śniegu, zda się, śmierć powstaje blada
I cicha, płynie w dal na pogrzeb słońca.
Włodzimierz Perzyński.