Strona:Żywe kamienie.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.

A on smykiem poddaje żakom takty. I zanuci im:

Hej, ty żaczku nauczony,
Powiedz, co jest pięć?

Im w to graj. Gruchną pięściami w stół, rozbębnią się w poddane takty żaczkowego śpiewu:

Pięć ran cierpiał Pan!
Cztery listy Wangelisty!
A patrjarchy Trzy!

„Dziewięć!“ — przerwie im wrzaskiem gracz któryś przy desce.
Dziewięć chórów jest anielskich,“ — zawodzi cienko zespół żaczków.
Święciła dożynki goliardowa familia.
On zaś, stumaniony winem, siedział na ławie w podokiennej nyży. Po kilkakroć wyciągał rękę po Horaca, którego wsparł było opodal na ławie; ale czy że ramię było za krótkie, czy że książka sama odsuwała się za każdym razem od garści precz, — nie mógł się jej domacać. Wreszcie zapomniał o niej w durze winnym. A gdy się znów, jak ta lampa rozświetliła myśl wielką znagła jasnością, — objęła go nieodparta chęć miotnąć napoły wypróżnioną łagiewkę między te kamraty z gościńca i uciec stąd precz, dokąd nogi poniosą. Bramy miasta tego minąć, aby conajrychlej, do pierwszej furty klasztornej zakołatać, — jak to nieraz już czynił po świecie, — by do ksiąg zacnych w klasztorze się dostać: Virgilim znów się podelektować, od Boe-