Strona:Żywe kamienie.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

matki ziemi, uczłowieczy się tylko młodzieniec i tą się myślą zawczas ustateczni, że my chwilą, a trwaniem syny, wnuki...“
Tę jej perorę powiedziawszy nad piersią obfitą, wyjął jej dzban z rąk. „Odejdź, odejdź lepiej, bo, stary, przy winie lubię Oceanidy takie!“
„Hu, jak grzeje od tego pieca!.. A wiecie, chłopcy, — wołał do rybałtów, nalewając sobie następną czarkę, — wiecie, czemu taka przytulność i zadowolenie w dobrej gawędzie ogarnęły was znagła w tej izbie? Sprawił to onego łona wiew na izbę całą. Aura feminae!.. A właśnie waganty, którym jej brak najczęściej, tak jej mocno ulegają i bez wiedzy dla się. Gdyby wszystkie były jak ona, nie byłoby wcale wagantów na świecie. Każdy by gdzieś przylgnął, gdzieś zażył i rozmnożył się jak ten Abraham.“
A wśród śmiechu rybałtów, małe oczki jego z nad brody baczą wciąż na dziewczynę.
„Darmo ty się za tym gęślarzem wciąż oglądasz, — odgadł wraz swoje. — Jemu ani ty, ani żadna inna w głowie pogodnej. Im pogodniejsza myśl, tem wolniejsze serce, a ciało przy kobiecie wróbelkiem wtedy: dla ciebie to na nic!.. I upodobał sobie taki ogrom baby chudzinę mizerną, którą trzepie po zadzie, niczem dziecko swoje. Choć taki dziś jeszcze w światy pójdzie, a nigdy może już tu nie wróci; nie zbrakłoby, widzę, mleka synowi jego, — ani pracy rąk twoich robotnych, myślę, — ani pazurów ku dziecka obronie... Nie becz!“