Strona:Żywe kamienie.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

gubią osiadli! — Po za życia radością cóżby to było, powiedzcie mi, towarzysze? Czegóż to szuka po świecie nasz ordo?... Śpiewał nam tenże goliard, gdy mu zło bodaj gorętszą krew czyniło, — śpiewał nam:
In secta nostra scriptum est: — PROBATE OMNIA!“ —
To znaczy: bierzcie w pierś ochoczą wszystko, cokolwiek życie niesie, dobro i zło społem, — i na wszystko się ważcie lekkością ciała i ducha wolnego! Owóż i skrzydło zapału, które porwie za sobą chmary wszystkie z życia skał, aż pociągnie za wami i rozum rozumnych i roztropność roztropnych. Bo i do onych ociężalców roztropności, do doktorów a wnikaczy w świata tajniki, zwraca się goliardowe słowo: — nad wszystko, co z ksiąg wiedzieć możecie, nad Aristotelesy i Tomasze, doświadczcie wszystkiego, wnikajcie we wszystko, na wszystko się ważcie zuchwałością ducha wolnego!... Może tak syczał niegdyś wąż Adamowy z drzewa wiadomości złego i dobrego? Może my prawdziwie zła i dobra sacerdotes ambulantes? Bo, acz waganty, my to wszak budujemy osiadłym ich kościoły! by kościelnych wież okapy zaludniać naszych sumień przerazami! A jeśli na kajanie się przyjdzie, wonczas pieśń nasza — z przedsieni — huraganem wdziera się do kościoła i wstrząsa kolumnami naw wszystkich! — z goliardów to wszak gęśli zerwał się ten świata krzyk, który wstrząsa kościołami: Dies irae?!..“
Ni ten łan młody rozchwiały się żaków głowy pod mocnym podmuchem ducha. Wobec czego le-