Strona:Żywe kamienie.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

dziewczętom. Rzekniesz, pierś mu grać miała, tak się cały w jedno z gęślą zwierał, tak znieobecniało na licu chłopię smyczkowe.
I wydało się niebawem słuchaczom, jak gdyby hen, za murami, pod dalekie cwały i tętenty, rozegrał się pobudki łowieckiej hejnał; zaś wszystkie ulice i zamki grodu odkrzyknęły mu się tu w okół nawrotnemi akordami zaśpiewu:

Pani Diana w róg uderzy,
Echo jej odpowie:
„Jest tu, — jest tu — Diana druga,
niech ją jeno złowię!“

Pani Diana groty ciska,
Echo odpowiada:
„Tu, — u źródła — nimfa twoja
martwą łanią pada!“...

Porwie Panek nimfy ciało:
bogom skargę niesie.
W cwał tuż za nim pędzi Echo
i dudni po lesie:

Eheu! — eheu! — eheu!“...

Opowiadała pieśń historyę oną, jak to, gdy pani Diana, postarzawszy się, wszystkie nimfy zazdrośnie wybiła, zmilkły na zawsze fletnie Panowe. Zczezła nawet pamięć o nich po grodach, a żyje jeszcze tylko po jarach pól, kędy je czasami przypomina Echo. — Za wartką nutą rogu słyszeć się dały z strun gęśli i piersi śpiewaka rozchwiejne tony dzwonu: