Strona:Żywe kamienie.djvu/391

Ta strona została uwierzytelniona.

Franciszkanów jenerał, który, mimo wszystko, podjął wróżbę Gerardusową dla sprawdzenia, czy się w niej aby jaka cyfr omyłka nie zataiła była, — jenerał ten został strącon przez papieża. A zawiedziony duch człeczy sprawił, że na synodzie w Arlu, w roku 1263-cim, potępiono Joachima naukę o Ewangelii wiecznej. Dognębić ją starał się nawet uniwersytet paryski sam, oną księgą nienawistną: „O niebezpieczeństwach czasów najnowszych“.
A napisane jest wszak najwyraźniej w Apokalipsie Janowej, jak to apostoł... „ujrzał anioła lecącego przez pośrodek nieba, mającego Ewangelię wieczną, aby ją opowiadał wszystkiemu narodowi i pokoleniu“... I przeciw temu śmieją oto powstawać synody, uniwersytety i mistrze!
Tak dumał kacerz, w czas burzy, nad księgą potępioną.


Ten ból niespełnionej wróżby wypełniał serca tylu franciszkanów, co znaczniejszych! Zawiodła jeszcze jedna nadzieja człowieczeństwa, chybiła jeszcze jedna Graalowa obietnica!... Błędni rycerze wedle ducha: Joachim i Gerardus (niczem Parsifal i Lancelot na jednym koniu!) odjechali na księżyc rojeń płonych, sprawując i ztamtąd jeszcze tajemnicze władztwo nad nadziejami wszystkich wagantów wedle ducha.
I one to zmory księżycowe sprawiały chyba, że księga przeora na obrzeżach kart pokrywała się cyfr