Wracajcie do domów, — romans już skończony.
Ta jest powieść o duszach tułaczych i o ducha człeczego wiecznym nieukoju in figmentis rzeczy dalekich wam tu wiernie opowiedziana. Sobie i wam wiernie. A i w czwórton, jaki gęśle poddały: — w trubadurski, żonglerów, goliardowy i mniszy ton, by kamieniom wschodów człeczych nadać czasów życie i kolory.
Za żywe kamienie postawiłem wam — błędnych rycerzy, wędrownych igrców, klerków i żaków, oraz wędrowników wedle ducha.
Pomnę... jeszczem głową do szyb okiennych wonczas nie sięgał, gdy na podwórze zaszli raz waganty. Szalone „Bakche!“ brzmiało nieomal w hałasie moim na dom cały. I z oczyma dziecka u szyby, widziałem... Tak cudnie było, że opowiedzieć tego nie potrafię dziś wcale: zbrakło może w duszy tych najświeższych kolorów radosno-
Strona:Żywe kamienie.djvu/446
Ta strona została uwierzytelniona.