Strona:Żywe kamienie.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.
P

Powolny jak żółw i jak pień niemy linochód, melancholicus w kunszcie swoim, przekładał tymczasem górą na linie swe nogi pajęcze. Czynił to ze statkiem i bardzo roztropnie. Więc rychło uprzykrzyli sobie ludzie te sztuki pedanta. I rozwałęsali się po rynku. Dalejże kuglce na swe pomosty i nuże znów skakać przez obręcze, ognie łykać, podkowy łamać, — co który umiał.

Z tego nieładu wszystkich spektaklów naraz i rozpierzchliwości widzów starał się skorzystać gadkarz: skoczył żwawo na swój pomost i wabił ku sobie cwanemi minami. Że zaś dzisiaj wszystkie już gadki, by najsprośniejsze, zdążył opowiedzieć ludziom, a ich szczodrość z pod chudej była fary, więc, pozazdrościwszy żonglerom w piekarniach, umyślił i on tu swoim ludziskom na rynku opowiedzieć romans, — nie rycerski żaden, a grodzki: — każdy rad wysłucha powieści prawdziwej, zwłaszcza, gdy opowie rzeczy całkiem świeże.