Strona:Żywe kamienie.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.
(CZĘSC II.)
N

Na palcach rannej ręki odliczał goliardowi nowy jego przyjaciel, jakie są pierwsze potrzeby w porwaniu się do czynu: — Dobyć ojcowy miecz, zastawiony u żydów; odszukać obecnych tu może na odpuście powinowatych jakich: — na tak zacne rycerstwo familia pożyczki nie odmówi; — nakoniec dostać się na zamek, aby wziąć na się kolory i tęsknotę swej pani, bez czego niema w rycerstwie niczyjem dzielności powinnej.

„My waganty prościej wyruszamy w światy“, — pomyślał goliard. — „A i bez pożyczki“. — Ale przychrząchnął w gorliwem potakiwaniu takiej przezorności rycerza.
„Chodźmy!“ — rzecze żwawo.
Ruszą tedy w zaułki i podmurza grodzkie.
Stoi żyd u bramy w szachowej sukni i spiczastym kołpaku; żółtą ma na ramionach chustę, jak prawo każe. Zagadnięty, toczy w palcach koniec siwej brody,