krzywi gębę w spojrzeniu: zamyśla ostrożnie, coby odpowiedzieć.
Widzą: źle bardzo! Błyśnie rycerz krótką stalą mizerykordyi żydowi przed piersią. Kupiec zbladł, cofnął brodę, posiniały wraz staremu rozedrgane wargi. Ale krzepi się cofnięty. I zapala w oczach te ognie, które wszystko zapamiętać obiecują i wszystko w porę odemścić, — jak to oni. Poczem wzdął się brzuchem i rzecze hardo:
„Zbroję nabył płatnerz, miecz zasię wykupił poufnik królewski“.
Bardziej zbladł pono teraz i z większem cofnął się przerażeniem rycerz sam: gdzie królewski poufnik w sprawę się wmiesza, zawisa nad nią króla rękawica czerwona.
A żyd tymczasem:
„Wiele pieniędzy wysypał mi na stół pan z zamku. A sfukał mnie gębą i zgromił okiem, że śmiem przyjmować takie zastawy. Miecz rycerza, powiadał, od którego cenniejszy był tylko chyba oręż pana Lancelota samego“. (Już żyd wiedział o czem opowiadano w piekarni, — u nich bo wieści zawsze najprędsze).
„Prawdę ty mi powtarzasz?!..
„Nie wierz mu, panie, nie wierz wcale!“ — goliard aż wpół obejmuje nowego przyjaciela, chcąc mu oszczędzić alteracyi tak płonnej.
„Ty w siebie tylko wierzysz!“ — odepchnie go rycerz cierpko.
Strona:Żywe kamienie.djvu/86
Ta strona została uwierzytelniona.