W duszy Franciszka następowała szybko do tej pory przemiana.
Wykradał się często z domu rodzicielskiego i udawał się na modlitwę, zerwał z przyjaciółmi i porzucił zabawy. Ale wzamian za to oddał się całkowicie na usługi ubogich.
Jeśli nie miał pieniędzy oddawał to, co miał na siebie, klejnoty, a nawet ubranie.
Kiedy ojciec wyjeżdżał za interesami, zapraszał nędzarzy do swego stołu, twierdząc, że należą oni do jego rodziny.
Wreszcie tak ukochał ubóstwo, że zapragnął sam być ubogim.
Wybrał się więc wraz z pielgrzymką do Rzymu, a gdy znalazł się na miejscu, umówił się z żebrakiem, któremu oddał swe bogate suknie wzamiał za jego łachmany i w takiem przebraniu usiadł na progu jednego kościoła i prosił przechodniów o jałmużnę. Jakżeż był szczęśliwy!
Po powrocie z Rzymu udał się na wycieczkę konną i w drodze napotkał trędowatego, proszącego o jałmużnę.
I choć czuł wstręt do trędowatych, choć najpierwszą jego myślą była ucieczka — za-
Strona:Żywot Św. Franciszka z Assyża.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.
8