bo wyznaję, że nie jestem człowiekiem praktycznym, a nadto dlatego, że znalazłem się wobec zagadki zarówno poważnej jak i tajemniczej. Ponieważ uważam pana za drugiego wśród najwytrawniejszych biegłych w Europie...
— Doprawdy! A czy wolno wiedzieć, kto ma zaszczyt być pierwszym? — spytał Holmes z odcieniem goryczy.
— Prace pana Bertillona muszą zawsze oddziaływać na umysł człowieka, lubującego się w ścisłości naukowej.
— A więc dlaczego nie udaje się pan do niego po radę?
— Mówiłem o ścisłości naukowej, ale co do praktycznej strony sprawy pan jest jedyny. Spodziewam się, że mimowoli nie...
— Cokolwiek — przerwał Holmes. — Sądzę, doktorze, że dobrze będzie, gdy damy temu wszystkiemu pokój i wyjaśnisz mi dokładnie naturę zagadki, której bez mojej pomocy nie możesz rozwiązać.
Strona:A. Conan Doyle-Pies Baskerville’ów.djvu/014
Ta strona została uwierzytelniona.