młody, bardzo zacnego charakteru, tak, że nie on jest sprawcą tego prześladowania. Sądzę, że możemy wyłączyć go zupełnie z obrębu naszych podejrzeń. Pozostają zatem tylko te osoby, które stanowić będą bezpośrednie otoczenie sir Henryka Baskerville’a.
— Czy nie byłoby dobrze pozbyć się przedewszystkiem małżeństwa Barrymore?
— Ale gdzietam! Popełniłbyś największy błąd. Jeśli są niewinni, byłaby to okrutna niesprawiedliwość, a jeśli są winni, stracilibyśmy wszelką sposobność dowiedzenia im tego. Nie, nie, zachowamy ich na liście podejrzanych. Oprócz nich jest w zamku, jeśli się nie mylę, stangret, a nadto na bagnistej równinie dwóch dzierżawców. W sąsiedztwie bezpośredniem mieszka nasz przyjaciel, dr. Mortimer, który, mojem zdaniem, jest z gruntu uczciwy i jego żona, o której nic nie wiemy. Jest tam dalej przyrodnik Stapleton i jego siostra, osoba jakoby bardzo ponętna. Jest pan Frankland z Lafter Hallu, również osobnik nieznany, i jeszcze dwóch, czy trzech sąsiadów. Tych wszystkich ludzi musisz mieć bacznie na oku.
— Zrobię, co tylko będzie w mojej mocy.
— Zabrałeś broń ze sobą?
— Zabrałem: sądzę, że może mi się przydać.
— Niewątpliwie. Pamiętaj, żebyś miał rewolwer pod ręką dniem i nocą, i ani na chwilę nie zapominaj o możliwych środkach ostrożności.
Przyjaciele nasi zajęli już przedział pierwszej klasy i czekali na nas na peronie.
— Nie, nie mamy żadnych nowin dla pana — rzekł doktór Mortimer, w odpowiedzi na za-
Strona:A. Conan Doyle-Pies Baskerville’ów.djvu/076
Ta strona została uwierzytelniona.