Rodzina jego składała się z dwóch synów i córeczki.
Starszy — 15-letni Henryk — był już uczniem szóstej klasy liceum angielskiego, młodszy od niego, Roman, uczęszczał do czwartej, a siostrzyczka, 11-letnia Irenka, kształciła się u zakonnic, w okolicach Tientsinu.
Wiosna w roku tym przyszła wcześnie; pogoda piękna i ciepła wesołością napełniała serca ludzi.
Zabrawszy ze sobą dwa karabiny, pudło z nabojami, walizki z najpotrzebniejszemi rzeczami, uciekinierzy wsiedli do samolotu pasażerskiego „Farman 180” z kabiną dla czterech pasażerów, a silnikiem o 500 KM mocy.
Pilot, dzielny sierżant Rouvier, po raz ostatni zwrócił do swoich pasażerów uśmiechniętą twarz i podniósł rękę, dając znak, że za chwilę, rozpoczyna startowanie.
Istotnie dwupłatowiec, lekko podskakując, potoczył się po lotnisku i szybko wzbił się w powietrze.
Dzieci przez krótką chwilę widziały piękne wille, położone za belgijską dzielnicą; Irenka poznała nawet ogród, otaczający pensję zakonnic; dalej ciągnęły się pola uprawne, szaro-żółte plamy wiosek i małych miasteczek chińskich.
Strona:A. F. Ossendowski - Mali zwycięzcy.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.