— Bardzo mądrze pomyślane! — ucieszył się starszy brat. — Tak też zrobimy. Ja zaś postaram się o ług.
— Skądże go weźmiesz?
— Każdy popiół zawiera dużo sody lub potażu. Wygotujemy popiół w wodzie, zlejemy przezroczysty płyn, zawierający ług i będziemy warzyli w nim tłuszcz. Ugotuje się na mydło... Wtedy dodamy naszej nieoczyszczonej soli, a gdy mydło będzie pływało na powierzchni, zbierzemy je i będziemy prali naszą bieliznę. Nie będzie to mydełko ślicznie pachniało, to prawda, lecz prać będzie, jak się patrzy!
— Ty to wszystko umiesz, Henryczku! — z zachwytem patrząc na brata, zawołał chłopak.
— Opowiadał nam o tem profesor chemji i nawet pokazywał, jak się z tem obchodzić należy — odparł z uśmiechem brat.
Dopiero czwartego dnia, wyszedł z domu Henryk z karabinem na ramieniu.
Przeszedł nagie szczyty gór i zapuścił się w wąską dolinę, zarośniętą krzakami.
Posuwał się wolno naprzód, przedzierając się przez gąszcz. Dolina doprowadziła chłopaka do szerokiej kotliny z niewielkiem jeziorkiem pośrodku. Zarośla trzcin otaczały brzegi dokoła.
Od kotliny biegły na zbocza gór zielone łąki,
Strona:A. F. Ossendowski - Mali zwycięzcy.djvu/65
Ta strona została uwierzytelniona.