Strona:A. Kuprin - Miłość Sulamity.djvu/39

Ta strona została przepisana.

— O luby!
— Nie. Będziesz czekała na mnie. Jeno się nie bój i ufaj mi. Nie przysporzę ci smutku. Dam ci tę rozkosz, wobec której wszystko na ziemi jest nicość. Teraz żegnaj. Bądź zdrowa. Słyszę, że szukają mnie.
— Bądź zdrów, luby mój... O nie, nie odchodź jeszcze. Powiedz mi chociaż twe imię, nie znam go.
Król przez chwilę jakby niezdecydowany opuszcza rzęsy, ale wnet je podnosi ku słońcu.
— imię moje jednakie z królewskiem. Zwę się Salomon. Bądź zdrowa... Kocham cię.