Strona:A. Kuprin - Miłość Sulamity.djvu/48

Ta strona została przepisana.

pieniędzy. I oto, kiedy nadszedł dla nich czas wyjazdu do Jerozolimy, zaszyli złoto w pas skórzany i puścili się w drogę. W drodze zanocowali w lesie, a pas, dla bezpieczeństwa, zakopali do ziemi. A kiedy obudzili się o świcie — nie znaleźli pasa w tem miejscu, gdzie go złożyli.
Każdy z nich począł drugiego posądzać o przywłaszczenie go sobie, a ponieważ wszyscy trzej wydawali się być ludźmi wielce przebiegłymi i w mowie, ciętymi to rzekł im król:
— Przedtem, nim rozstrzygnę wasz spór, wysłuchajcie tego, co powiem. Pewna cudnej urody oblubienica dała słowo swemu oblubieńcowi, zbierającemu się w podróż, że go będzie oczekiwała do czasu powrotu i nikomu nie ofiaruje swej dziewiczości, prócz niego. Ale odjechawszy w niedługim czasie młodzian w obcem mieście poślubił inną dziewczynę i wieść o tem doszła do tamtej. Tymczasem poczęto ją swatać za bogatego i dobrego charakteru młodzieńca, przyjaciela jej dni dziecięcych. Namawiana przez rodziców do wyjścia zań, nie odważywszy się ze wstydu i lęku powiedzieć mu o swem przyrzeczeniu, wyszła za niego. A kiedy po uczcie weselnej, poprowadził ją