Strona:A. Kuprin - Miłość Sulamity.djvu/52

Ta strona została przepisana.

— Czekaj, to jeszcze nie wszystko. Dzisiejszy wicher poranny i mnie sprawi radość, której nie oczekiwałem. A zatem do darów tych kupców, dodam także swój królewski dar. I rozkazał król skarbnikowi Adoniriachowi dorzucić do pieniędzy kupców tyle złotych monet, iżby zupełnie nie znać było pod niemi srebra.
Nikogo nie chciał widzieć król Salomon dnia tego nieszczęśliwym. W dniu tym rozdał tyle nagród, prezentów i odznaczeń, ilu nie rozdał kiedyindziej przez cały rok; darował w tym dniu winę Achimaasowi, zarządcy ziemi Naftalimów, na którego dotąd wrzał gniewem za nieprawne pobieranie podatków, zniósł także kary dla wielu, którzy przekroczyli prawo i nie pozostawił bez uwzględnienia próśb swych poddanych prócz jednej tylko.
Kiedy wychodził król z Domu Libańskiego przez małe drzwi południowe, zazastąpił mu drogę pewien ubrany w skórzany strój, barczysty, przyziemny człowiek, o twarzy jakby ciemno czerwonej, z czarną gęstę brodą, z szeroką jak u wołu szyją i o surowem wejrzeniu z pod nastroszonych czarnych brwi. Był to główny kapłan