Strona:A. Kuprin - Miłość Sulamity.djvu/64

Ta strona została przepisana.

się, że będziesz śmiać się ze mnie... Powiadają, że tu, na górze Watn-El-Chaw, przechadzają się niekiedy bóstwa pogańskie.. Powiadają, że niektóre z nich piękne są... Myślałam przeto: czyś ty nie Horus, syn Ozyrysa, albo jaki inny bóg?
— Nie, jestem tylko król, piękna dziewczyno. I oto na tem miejscu całuję twą miłą rączkę, ogorzałą od słońca i klnę ci się, że jeszcze nigdy: ani w porze pierwszych pożądań młodości, ani w dni mojej chwały nie gorzało me serce taką żądzą nienasyconą, którą budzi we mnie jeden twój uśmiech, jedno muśnięcie twych ognistych kędziorków, jedno wygięcie twoich ust purpurowych! Jesteś piękna jak szałasy cydarskie, jak zasłona w świątyni Salomona! Upajasz mnie twymi pieszczoty! Oto twe piersi — ileż w nich aromatu! Jako wino upojne — są piersi twoje!
— O, patrz, luby, patrz na mnie. Niepokoją mnie oczy twoje! Jakaż to radość: Wszakże to ku mnie, ku mnie zwróciła się się żądza twoja! Przewonne są twoje włosy. Odurza mnie woń ich. Ty leżysz niby kwiatuszek pośród piersi moich!
— Czas zatrzymuje swój bieg i zwiera