Strona:A. Kuprin - Miłość Sulamity.djvu/79

Ta strona została przepisana.

wiązanka stakti. Aleś ty wyszedł zza stołu, przeto kwiaty moje przestały pachnąć. Zdaje mi się, że ciebie, o królu, winny kochać kobiety i mężowie; zwierzęta i kwiaty nawet! Nieraz myślę i nie mogę tego zrozumieć: jak można kochać kogokolwiek, prócz ciebie?
— I prócz ciebie, prócz ciebie, Sulamito! Co godzina składam dzięki Jehowie, że posłał mi ciebie na mojej drodze.
— Pamiętam. Siedziałam na głazie przymurka, a tyś położył swą rękę na moją. Ogień pobiegł żyłami mojemi i w głowie doznałam zamętu. Powiedziałam sobie: Oto kto jest mym panem, oto kto jest mym królem!
— Pamiętam, Sulamito, jakeś obróciła się na moje wołanie. Pod cienką szatką zobaczyłem wtedy twe ciało, twe przepiękne ciało, które miłuję jak Boga. Kocham je, pokryte puszkiem złocistym, jakby na niem słońce pozostawiło swój całunek. Kształtnaś jest, niby klacz młoda przy rydwanie faraonowym, pięknaś jest jako rydwan Amiknodawa. Oczy twe, jak dwie gołębice, które siadły u źródła wód.
— O, luby, niepokoją mnie słowa twoje. Obejmuje mnie słodko twa ręka. O,