Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/100

Ta strona została przepisana.

Myślisz teraz o wrażeniu! Nie, bracie, jeżeli masz umierać, musisz się przedewszystkiem przejąć myślą o nicości, zrozum, że nietylko ciemności piwnicznej, ale nic — zupełnie nic nie będzie... ani światła, ni ciemności, ani czasu, ani pustki nawet... Nic! Ach, straszne!
Powoli położył rewolwer na stole i oparłszy brodę na ręce, wpatrzył się w płomień lampy. Błyszczący punkt trzymał jego wzrok na uwięzi. Nie mógł oderwać nieruchomych źrenic, a otaczające przedmioty ciemniały i zlewały się w szarą masę, uciekały w dal.
Z za ściany usłyszał śpiew pijanego maszynisty, właściciela tego domku. Uczciwy to był człowiek, miał jednak słabość ciągłego upijania się. Ryczał wtedy najbardziej sentymentalne, wzruszające pieśni.
Ałarin zaczął słuchać.

Oj, rozpił się i rozpuścił
Młody kancelista,
Spojrzał z boku w cudzą kasę,
Zrabował do czysta...

śpiewał maszynista.
Twarz Ałarina wykrzywiła złość. Słyszał już nieraz i dobrze znał tę głupią, karczemną piosenkę, w której zawarta była historja młodego urzędnika, który okradł kasę swego pana.

Nikooomu nie skłaaada,
Należnych rachuuunków...