Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/120

Ta strona została przepisana.

jętność nawiązywania „łatwych stosunków miłosnych? jak nazywają taki gatunek miłości wszyscy powieściopisarze.
Kiedy więc Andrzej Noricz przedstawił jej Rżewskiego, przywitała go dość chłodno. Rżewski ukłonił się z wielkim szacunkiem, lecz z pewnym siebie uśmiechem uwodziciela, wiedząc, że jest niezwyciężony, elegancki i ma powodzenie u kobiet.
Pani Barbara zauważyła, że wszyscy odrazu, nawet zbyt widocznie zwrócili się do Rżewskiego, on jednak zachowywał się bardzo skromnie, skromnie?, niż można było się spodziewać po jego uśmiechu i zwycięskiej minie.
Ktoś zapytał, czy zna osobiście Maziniego. Rżewski swobodnie i zajmująco opowiedział o znajomości ze znakomitym śpiewakiem.
— Udało mi się — opowiadał — zawrzeć z nim znajomość przed koncertem, który organizował dla pewnego ścisłego koła melomanów niejaki Mejerowski, znany z opryskliwości, zwłaszcza gdy chodziło o muzykę. Proszono mię także o wzięcie udziału, stawiłem się więc na próbę, która miała się odbyć w mieszkaniu Mejerowskiego. Ponieważ spóźniłem się, musiałem śpiewać na ostatku. Zebrało się z dziesięć osób — sami artyści a przy tem nieznani. Śpiewam tedy, nie pamiętam już co, zdaje się, że arję z „Renegata“ Donizzettiego. Odśpiewałem i odchodzę od fortepianu. Zbliża się do mnie jakiś jegomość, śred-