Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/125

Ta strona została przepisana.

„I myślisz długo, skłoniwszy główkę,
Z oczy spuszczonemu..“

rozległo się w salonie, napełniając go silnem, stadkiem brzmieniem ślicznego silnego barytonu.

„I wzdychasz cicho, a nie wiesz,
Jak dla mnie straszną jest
Ta krótka chwila...“

I znów pani Barbara uczuła, że gorący wzrok Rżewskiego nie schodzi z jej twarzy, że śpiewa tylko dla niej, jak przy stole opowiadał tylko dla niej.
Po co on to robi? przecież wszyscy to widzą —- myślała przestraszona, starając się z naprężoną uwagą odegrać akompanjament dokładnie — i rzecz dziwna, nigdy jeszcze pod jej rękoma fortepian nie wycieniował tak pięknie śpiewu
Zwolna owładnęło ją jakieś dziwne otumanienie. Pokój, goście, mąż, Ala odsunęło się w jakąś dal, okryło się mgłą, przestało istnieć. Na całym świecie zostało tylko ich dwoje — on, ten piękny chłopiec, który stoi tutaj tak blisko: — ona, podniecona, strwożona, jakby obmyślała jakiś występek.

„Czemuż te myśli lękliwe
Tak zapadły w twem sercu głęboko,
Że wzdychasz i milczysz, i płaczesz“...

śpiewał Rżewski, a w głosie jego brzmiała tak namiętna, tak błagalna prośba o miłość wzajemną, tak