Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/136

Ta strona została przepisana.

ło płakać, tylko od czasu do czasu wzdychało ciężko, nerwowo. Uspokoiło się wreszcie zupełnie i zasnęło, słuchając dobrych, kochanych słów.
Pani Barbara długo jeszcze szeptała do uszka śpiącej dziewczynki, obmyślając najsłodsze nazwy, a z oczu płynęły czyste radosne łzy — łzy człowieka, któremu powrócono zdrowie po ciężkiej chorobie.
Burza rozszalała się, dreszcz odświeżył spiekłą ziemię.
Straszna chwila minęła

KONIEC