Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/16

Ta strona została przepisana.

liczkach.. Uśmiech ten rozjaśnił i ożywił jej twarzyczkę niezwykle sympatyczną.
— Nic mu się, dzięki Bogu, nie stało — odrzekł Ałarin, mimowoli odpowiadając uśmiechem na uśmiech — ale będzie to dla niego na przyszłość dobrą nauką. Jeżeliby taki bezczelny natręt nie przeżył od czasu do czasu podobnych wstrząsów, uważałby, że wszystko mu wolno. Ciekawe, dlaczego tak się do pani przyczepił?
Powiedział to i zaraz się zmieszał. Przecież to biedactwo obawiało się spojrzeć nawet na tego zawziętego na cnotę dziewiczą sąsiada, nie mogło go więc niczem upoważnić do zaczepki. Panienka wszakże tak była nieświadoma różnych życiowych podłostek, że nie zauważyła nawet, jak niestosowne było to pytanie, więc odpowiedziała żywo:
— Zapewniam pana, że już wtedy, gdy usiadł przy mnie, poczułam jakiś dziwny lęk.
— To jest właśnie okropne, — przerwał jej Alarm — że u nas każda kobieta może być zawsze narażona na podobne nieprzyjemności. U takich osobników przemawia głównie brutalna świadomość własnej przewagi fizycznej. Niestety wielu wykształconych, a nawet humanitarnie myślących ludzi nie wstydzi się zachowywać podobnie.
— To naprawdę okropne! — oburzyła się panienka. — Jakże przyzwoity człowiek może sobie na coś podobnego pozwolić?
— O to właśnie chodzi że brak mu elementarnej nawet przyzwoitości. Oczywiście mężczyźni, o których