Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/31

Ta strona została przepisana.

pomnienia o przykrościach. Och, gdyby Bóg chciał ją obdarzyć takiem szczęściem! Jakąż troskliwością, jak wielką tkliwością otoczyłaby tego człowieka!... Żywa wyobraźnia ukazała jej natychmiast to spokojne szczęście.
Wraca oto z pracy wygłodzony, ale wesoły. Ona czeka na niego z niecierpliwością, spogląda na zegar, na obiad będzie miał to, co najlepiej lubi. Przy obiedzie opowiada jej wszystko, co widział, co się zdarzyło, przeplatając opowiadanie żartami i wymownemi spojrzeniami. Ona go słucha uważnie, nie zapominając wszakże o gospodarskich obowiązkach. Ciemno już się robi, gdy wstają od stołu. Zwykle jakieś pół godziny siedzą przed płonącym kominkiem.... ciepło tutaj, drzewka trzeszczą wesoło i sypią chmary iskier. Jak przyjemne są te siesty poobiednie!....
Lekkie pukanie do drzwi obudziło ją z marzeń. Pukaniu towarzyszył głos kobiecy:
— Czy można wejść?
Do pokoju wbiegła zalotnie ubrana pokojówka i ofiarowała swoje usługi. Zena wszakże, nie przyzwyczajona do pomocy w ubieraniu, zrzekła się ich.
— Dziękuję bardzo — odrzekła — jeżeli będzie trzeba — poproszę.
— Czy herbatę każę pani przynieść tutaj? — a może pani zejdzie na dół. Pan z panienką zawsze jedzą razem w jadalni śniadanie.
Zena postanowiła zejść.
— Ciekawam, jakie to będzie pierwsze spotkanie — myślała trochę zaniepokojona. — W każdym ra-