zie muszę postawić się tak od samego początku, żeby ten pan nie ośmielił się patrzeć na mnie jak na coś w rodzaju sługi.
Zaledwie weszła do obszernej widnej jadalni, podniósł się na jej widok postawny mężczyzna, wysoki, o mądrej twarzy, Wysokiem czole, otoczonem falami zupełnie siwych włosów. Miał przytem młode zupełnie, bystre, błyszczące oczy i świeże zmysłowe usta. W czarnej brodzie i wąsach nie było ani jednego siwego włosa. Kaszpierow ubrany był w szeroką domową kurtkę, leżącą na nim doskonale. W każdym ruchu tego mężczyzny było wiele wdzięku, pewności siebie właściwej ludziom o dobrze rozwiniętych muskułach. Wyglądał na czterdzieści pięć lat, ale gdy czapką przykrył siwiznę, niktby mu nie dał więcej nad trzydzieści pięć.
Nie podobał się jednakże Zenie. Jej delikatny, może chorobliwy gust, nie lubował się widokiem siły męskiej i zdrowia.
— Oj, niepiękne jakoś to biedactwo, a przytem zdaje się i charakterek jest — określił ją w myśli Kaszpierow po zamianie zwykłych powitalnych frazesów. Obejrzał ją od stóp do głów szybkiem spojrzeniem doświadczonego kobieciarza.
Niewiadomo dlaczego wyobrażał sobie nową nauczycielkę jako smagłą brunetkę z pewnym tupetem, swobodnemi manierami, zalotną, która wysłucha nieraz z przyjemnością drastycznej dykteryjki i potraf: śmiać się do rozpuku. Obcowanie z taką osobą przy sprzyjających okolicznoścach mogło obiecywać wiele
Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/32
Ta strona została przepisana.