mnie przywitał! HW jakich dziwnych warunkach zdarza się nam spotykać“. O!! Znakomicie zrozumiałam sens pańskiego okrzyku, choć, być może, mimowoli wyrwał się on panu. „Przedtem byłaś kobietą z mojego towarzystwa, — chciał pan powiedzieć: i zwracałem się do pani z tym warunkowym szacunkiem, do którego obowiązywała mnie nasza znajomość. Teraz spotykam cię, jako aktorkę; za moje pieniądze tyś powinna mnie zabawiać w przeciągu dwóch godzin. Nie myśl, proszę bardzo, że spotykamy się z tobą, jak równy z równą“.
Rozumiałem, że Lidoczce potrzebny był pretekst, na który mogła by wylać kipiącą w niej złość, i dlatego milczałem w dalszym ciągu. To ją, widocznie, jeszcze bardziej drażniło.
— I oto pan zjawia się za kulisy. „Aktorki — to interesujące! Lekkie obyczaje, wesołe rozmowy i tanie miłostki!“ Ciekawe spojrzeć bliżej. Ma pan jeszcze stosunkowo przyzwoity cel. Ten głuptas wprost okazał się, jak... A wie pan, co mu powiem? Pan do nas oto przyszedł, jak na osobliwe zebranie popatrzeć się, a, według mnie, ta banda czyściejszą i lepszą jest, niż wy wszyscy, wypomadowani, przylizani i rozpustni. Pan widział teraz, jak my wyprawiamy skandale, jak pijemy wódkę, wymyślamy i przyjmujemy jałmużnę. No cóż? Za to pan nie widział, jak ci sami koczujący głodni aktorzy, wszyscy — całą trupą zastawiają ostatnie palta, ażeby pomóc choremu koledze! Za to pan nie widział, jak nas, zupełnie jak pełne ufności dzieci, jak
Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/117
Ta strona została przepisana.