Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/125

Ta strona została przepisana.

I do tego teraz doszłam,
Żem, doprawdy, gotowa... gotowa...
Ha-ha-ha-ha-ha...
Pst... o tem ani słowa!“

I naraz oczy nasze spotkały się. Momentalnie zbladła, zachwiała się, i puhar z brzękiem i trzaskiem potoczył się na podłogę. Wszyscy zwrócili się w moją stronę.
— Panowie, — zawołała Lidoczka, nienawistnie błysnąwszy oczyma: kto chce pić wino z mego pantofelka?
— Ja, ja, ja! — rozległo się odrazu kilka głosów.
— Wszyscy odrazu nie mogą. Ałfierow, zdejmij!...
I wyciągnęła swą malutką nóżką w stronę Ałfierowa. Ten zdjął pantofelek l wstawił w niego puhar.
— Wypijemy za zdrowie Nikołaja Arkadjewiczai — ciągnęła dalej w podnieceniu Lidoczka: on wczoraj w nocy nawracał mnie na drogę zbawienia. Niech żyją cnotliwi młodzi ludzie!
— Hura! — zawrzeszczała rozgłośnie podchmielona kompanja.
— On jeden ma gębę nie od parady, przekrzyczał wszystkich doktór: dajcie mu za to wina! Ogarnęła mnie złość.
— Winszuję pani, Lidjo Michajłowno, rzekłem z drwiąco-nizkim ukłonem: pani rzeczywiście