a ten ukaże się dopiero rano. To u nas nazywa się log, panienko...
Helena była już od dwóch lat zamężem, lecz ją bardzo często nazywali panienką, co niekiedy pochlebiało jej, a niekiedy sprawiało przykrość. W rzeczywistości była podobną do osiemnastoletnie? dziewczyny ze swą szczupłą, giętką figurą, malutką piersią i wązkiemi biodrami, w prostym kostjumi z białej cokolwiek żółtawej szorstkiej kaukazkiej materji, w prostym angielskim słomkowym kapeluszu z aksamitką.
Pomocnik kapitana, barczysty, z szeroką piersią, grubonogi, młody brunet w białym krótkim kitlu z złotymi guzikami sprawdzał bilety. Helena zauważyła go, jeszcze wchodząc na parostatek. Stał wtedy na pokładzie z jednej strony schodów, a z drugiej stał kadet, uczeń szkoły morskiej, wysmukły, zręczny i zgrabny w swej kurtce marynarskiej chłopiec, ruchliwy jak młoda małpka. Obydwaj odprowadzali oczyma wszystkie wchodzące kobiety i za ich plecami robili jeden do drugiego wesołe miny, kiwając głowami, podnosząc brwi w ich stronę i przymrużając jedno oko. Helena jeszcze zdaleka to zauważyła. Do drżenia wstrętu nienawidziła takie wschodnie piękne twarze, jak tego pomocnika kapitana, widocznie greka, z grubemi, prawie nie zamykającemi się, jakby obnażonemi wargami, z podbródkiem, granatowym od golenia i mocnego zarostu, z cieniutkiemi wąsikami w kółeczko, z oczami czarno-bronzowemi, jak przepalone ziarnka kawy. i przytem zawsze mdlejącemi,
Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/16
Ta strona została przepisana.