dotę, i nie dziwię się, jeżeli ktokolwiek z was już ją słyszał.
W ten sposób pozostałem na boku. Jak i należało oczekiwać, na pierwszy raz wszyscy jednomyślnie zdecydowali wystawić jakiś ciężki dramat, napisany językiem z waty, i oprócz niego, rozumie się, wodewil. Nie obeszło się bez intryg. Dwie damy rachowały na główne role dramatyczne. Jedna opierała swe prawo na tem, że widziała w tej roli Fiedotowę, druga twierdziła, że umyślnie dla tej roli zamówiła suknię z koronkowemi wstawkami i adamaszkiem. Nie raz sprawa rozstrajała się i znów sklejała... W ostateczności, przed samym spektaklem, panienka, która powinna była grać w wodewilu, obraziła się, skaprysiła, zachorowała i odmówiła. Odwołać wodewilu nie było możebne, dlatego, że afisze były już wydrukowane i część biletów rozprzedana. Nikt nie chciał iść na zapchanie, z powodu odmowy poprzedniej wykonawczyni. Wtedy ktoś poradził poprosić Lidoczkę Gnietniewą.
Być może, panowie, któremukolwiek z was zdarzyło się spotkać choć raz taką kobietę, która błysnęła w waszem życiu, zupełnie jak cień osjanowski, i nazawsze pozostała w pamięci, jak dalekie, miłe, lecz dziwne widzenie senne? Niechby ona na was nie zwracała żadnej uwagi, niechbyście wy sam: nigdy nie próbowali nawet pokochać ją, niech byście potem spotykali kobiety mądre, wrażliwe piękne, — ani jeden obraz nie zasłoni tego nieuchwytnie-swoistego subtelnego obrazu. Taką właśnie i by-
Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/80
Ta strona została przepisana.