Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/92

Ta strona została przepisana.

ochłodzi. Albo da polecenie do szczęśliwego współzawodnika, albo wybierze mnie za przedmiot zwierzeń wszelkich czułych, lecz dla mnie zupełnie nieinteresujących uczuć. Dlaczego to, panowie, tak zawsze się działo? Wszak nie jestem potworem, ani kaleką, ani niewieściuchem, nie powiem, ażebym szczególnie był głupi. Czyż doprawdy są nieszczęśliwi, ulepieni ze specjalnie kawalerskiego materjału? A zresztą, niech djabli wezmą, może to wcale nie jest nieszczęściem!
Spotkaliśmy się z Lidoczką w Moskwie. Co do wszystkiego umówiliśmy się zawczasu. I o profesorze wywiedziałem się przed jej przyjazdem. W tym czasie opuścił on już scenę, lecz nazwisko jego napewno słyszeliście od ojców waszych i matek. Był to znany artysta — Sławin-Sławińskij.
Razu pewnego Lidoczka powiedziała swoim, że udaje się do ciotki, a w rzeczywistości spotkała się ze mną w Passażu i razem udaliśmy się na Priesnę. Z trudnością odszukaliśmy dom, w którym mieszkał Sławińskij: skromne mieszkanie z taniutkiemi tapetam i i nizkimi sufitami. Na ścianach olbrzymie wianki z napisami na wstępach: „Bieda temu, kto ma rozum“, „Kean, czyli genjusz i rozpusta“, „ Rewizor, „Romeo i Julja“, i dalej: „naszemu drogiemu“, „wysoce utalentowanemu“, „wielkiemu artyście“ i t. d., i t. d. Oprócz nas w salonie oczekiwał pan w binoklach z pomarszczoną pogardliwą twarzą i dwie damy, obie niemłode i nieładne. Wyszedł nareszcie do nas profesor, Fizjognotmja starego lwa: kosmata