Strona:A. Lange - Elfryda.pdf/130

Ta strona została uwierzytelniona.

prawdą. Pragnąłem zostać bogiem — nagle, bez wysiłku, cudem, aby... właściwie, aby sprawić przyjemność Elfrydzie... Czy istotnie tędy prowadzi droga do boskości — wątpiliby o tym zapewne ci starzy cynicy, którzy się zbierają na kolacjach u p. Wincentego, ale ja w tym momencie przestałem być cynikiem, byłem na nowo młody i odmłodzony, czułem się zakochany, jak student, choć, co będzie dalej, o tym nie myślałem. Amabam amans amare — jak mówi Ś-ty Augustyn.
— To, co pan wie... wtedy u pana... to było bardzo brzydkie. Ale ja... pana lubię. Tylko musi pan się zmienić i być tak, jak przedtym. Tak mi przyszło na myśl napisać ten wierszyk, choć ja sama nie pisuję wierszy, ale jaki pan jest mądry, że się pan odrazu domyślił, że to ja napisałam.
— Przez intuicję...
— Czy pan o mnie kiedy myślał? Pewno pan o mnie zapomniał zupełnie! Co ja dla pana znaczę? wy wszyscy jesteście jednakowi. Stasiek już się teraz w piątej pannie kocha, a zawsze na wieki, zawsze jedyny, pierwszy i ostatni raz, zawsze aż do śmierci. Ale teraz to Stasiek kocha się w bardzo bogatej pannie. Jabym go tam nie kochała: szałaput, zmienia się co chwila i strasznie się zadłuża: tatuś musiał za niego 700 rubli długów zapłacić, a jeszcze futra mego nie wykupił z lombardu ani zegarka... Ale czy pan wie, co za nieszczęście mamy z panną Elizą?
— Cóż się stało?
— Nie, nie mogę panu powiedzieć, bo to sekret. W każdym razie p. Eliza jest bardzo chora,