Strona:A. Lange - Elfryda.pdf/245

Ta strona została uwierzytelniona.

Nowa serja pytań brzmiała: Z czego się robi ubranie? z czego się robią stoły i krzesła? z czego się robi drzewo? z czego się robi dom? z czego się robi cegła? z czego się robi mydło? z czego się robią pomarańcze, jabłka, czekolada, masło, jajka? z czego się robią konie, psy, kury i kaczki? Nakoniec — — z czego się robi Pan Bóg?
Pytanie drażliwe. Wuj Karol znów użył fortelu i powiedział:
— Z pojęć oderwanych. Rozumiesz?
— Rozumiem. Ale to metafizyka!
Przejście ze sfery teogonji do metafizyki — był to nowy przełom w umyśle Heniusia, nowy etap jego rozwoju. Zdaje się, że płynie on obecnie ku epoce pozytywizmu, choć i w tym kierunku nie brak mu już na teraz pojęć: ma bardzo ścisłe zrozumienie wartości śniadania, obiadu i kolacji, a z drugiej strony od stryja Adama posiadł elementa wiedzy medycznej i skutkiem tego czuje do niego pewną utajoną niechęć; nie lubi zwłaszcza, gdy wuj, niby to na żarty, mówi mu:
— Pokaż język.
Ale zarówno okres pozytywizmu, jak i metafizyki jest u niego w zalążku. Właściwe odczucie bytu u Heniusia — to czysta mitologja.