Strona:A. Lange - Elfryda.pdf/77

Ta strona została uwierzytelniona.





Przedmowa autora.

Czytelnicy „Stypy" przypominają sobie, jakie surowe wyrzuty czynili żałobni goście Karolowi, który na cmentarzu ognistą filipikę wygłosił przeciw kobietom, zbierał najzłośliwsze aforyzmy różnych pisarzy o płci nadobnej, a mimo to ożenił się w sposób zdradziecki i potajemny. Zażądano od niego spowiedzi. Jakoż Karol słowa dotrzymał: opowiedział nam historję swojej żony, niejakiej Janiny, zwanej Elfrydą, osoby w jego słowach nadzwyczaj zdumiewającej, do niemożliwości naiwnej i rzekłbyś nie realnej. Ale taki, zdaje się, los najzatwardzialszych sceptyków: zdaniem jego słuchaczy, a zwłaszcza Dantyszka, Okolicza i Fredzia — Karol był pod czarem jakiejś ułudy — i rzeczywista Elfryda była zupełnie niepodobna do tej, którą sobie wymarzył, stworzył i opisał nam Karol. Był on przytym, jak dotychczas, na tyle przezorny czy złośliwy, że nie zapoznał jej z nami.