Wyprawa naukowa do szczególnej części świata, zwanej Europą, dokąd wysłany zostałem przez czcigodną Akademję nauk w Pekinie — dała rezultaty tak nieoczekiwane, że gdyby się okazały prawdą fantastyczne teorje uczonego Lapończyka dra Teene Weene, byłby to poprostu przewrót zarówno w nauce gieologji, jak i historji.
To zaś, co mi tu pokazywali niektórzy uczeni lapońscy, zresztą wszystko b. wychowańcy naszych chińskich uniwersytetów — wydaje się chwilami rzeczywistością; w istocie jednak jest to szczególna igraszka natury, która lubi naśladować dzieła rąk ludzkich i łudzić osobliwie wzrok i umysł człowieka.
Wy, którzy przebywacie w mirtowych i migdałowych gajach Władywostoku (mówiąc dawnym imieniem) czyli Lan-ding-stongu, wy, którzy oddychacie czarowną wonią syberyjskich cytryn i pomarańcz, ani się domyślacie, jak straszne czyni wrażenie pobyt w Europie, pokrytej niemal w całości wiekuistym śniegiem i lodem. Nie sądzę, aby jakakolwiek rasa ludzka mogła tu przebywać, z wyjątkiem może Lapończyków, Samojedów i Kamczadałów, którzy podobno niegdyś mieszkali w północnej części naszego kraju, w Kamczatce, i dopiero w wieku XXII,