My, świadkowie, poprostu niemieliśmy ze strachu i zdumienia — i chwilami zaczynaliśmy sami wątpić o prawdziwości naszych świadectw. Atrament fijoletowy był to mój własny atrament, zapewne jedyny egzemplarz w Warszawie, przysłany mi z Norwegji przez mego przyjaciela; butelka firmy Andersen & C. zawierała płyn o specjalnym złotawym odcieniu i łatwo było poznać ten atrament; istotnie Trzon pisał u mnie jakiś rebus czy zagadkę, gdyż poczciwiec lubił się zabawiać tym sportem. A nawet, rzecz zdumiewająca, niektóre słowa z tych szarad były w tajemniczej epistole, którą znaleziono na biurku denata.
Oto dziwaczne słowa i znaki, w których Trzon przyznał własne pismo.
... 23...
zaprzysiągł — nie minęła cię zemsta.
(adres)
Wczorajszego wieczora Fulgienty był u mnie, graliśmy w winta, zresztą niefortunnie, bo Fulgienty był wczoraj bardzo gadatliwy; pod wpływem wina burgundzkiego zapewne, opowiadał nam swoją historję miłosną; był chwilami bardzo podniecony,